Susz konopny po waporyzacji stanowi znakomity materiał do przyrządzenia nalewki alkoholowej, która może mile zaskoczyć swoimi właściwościami!
Spora część osób jest przekonana, że susz konopny po waporyzacji jest bezwartościowy. Przecież to prawie jak popiół z jointa, a wszystkie wartościowe składniki już się ulotniły, prawda? Nieprawda! 🙂 W zależności od rodzaju waporyzatora, stopnia rozdrobnienia suszu, parametrów waporyzacji itp. itd. w materiale po waporyzacji może zostać od kilku, do nawet kilkudziesięciu procent początkowej ilości substancji aktywnych. Ale jak to? Przecież susz w waporyzatorach podgrzewany jest do 200-210 C, zaś THC „paruje” przy ~160 C a CBD przy ~180 C… Tak, tyle mówi teoria – a praktyka dopowiada, że niekoniecznie. 🙂 Dla zademonstrowania potencjału, jaki drzemie w suszu po waporyzacji (ABV – ang. „already been vaped”) pozwoliłem sobie na mały eksperyment!
Sprawdź też: jak przygotować piwo z CBD? [PORADNIK]
Waporyzacja
10-gramowe opakowanie „medycznej marihuany” z apteki o deklarowanym stężeniu ~20% THC zużyte zostało przeze mnie w waporyzatorze. Taka ilość wystarczyła na około 40-50 „porcji” po 0,20-0,25 g, z których każda podgrzewana była stopniowo w coraz wyższych temperaturach, osiągając maksymalnie 210 C, a „zużyta” marihuana odkładana była do osobnego pojemniczka.

Podczas gdy większość użytkowników zainteresowana jest tym, co wydobywa się z ustnika waporyzatora, warto zastanowić się chwilę, co dzieje się z pozostającym w komorze suszem. Dzięki działaniu bardzo wysokiej temperatury, zawarte w materiale kannabinoidy ulegają dekarboksylacji, czyli przemianie z form kwasowych w formy neutralne: THCA zmienia się w THC, a CBDA w CBD. Większość z nich przedostanie się oczywiście do oparów i dalej do płuc i krwiobiegu użytkownika. To, co zostanie w komorze, będzie natomiast doskonale zdekarboksylowanym suszem, dzięki czemu idealnie nadaje się do wykorzystania do produkcji „jadalnych” przetworów konopnych.

Przygotowanie
Cały zgromadzony materiał roślinny został wyjęty z kapsułek do waporyzacji i zważony. Po uwzględnieniu ubytków wynikających z tego, co się rozsypało przy bieżącym korzystaniu, straty masy wynikłej z samej waporyzacji i jednej czy dwóch zgubionych/zepsutych w akcji kapsułek 😉 otrzymałem około 7,5 grama marihuany ABV.
Płukanie
W używanym przeze mnie waporyzatorze, susz umieszczany jest w wymiennych, metalowych kapsułkach. Po użyciu, szczególnie przy tak silnie żywicznym materiale jak ten apteczny (osobiście preferuję słabsze odmiany marihuany z uprawy na zewnątrz, ale cóż, „dura lex (…)”), kapsułki po użyciu są całe oblepione żywicą. Przed następnym użyciem warto się tego osadu pozbyć, ponieważ jego wielokrotne podgrzewanie może skutkować wydzielaniem się substancji rakotwórczych. Skoro już i tak musimy kapsułki umyć, warto spróbować odzyskać część bogatej w kannabinoidy żywicy. Ja zalałem opróżnione kapsułki 100 mililitrami czystego spirytusu. Ważna uwaga – wódka nie wystarczy! Najlepiej do tego celu sprawdza się 95% alkohol z pierwszego lepszego sklepu spożywczo-monopolowego (koszt: 10 zł).

W międzyczasie myciu poddany został również susz. Cały materiał zalany został sporą ilością wrzątku i zostawiony na kilka minut. Po co? Jak wiadomo, kannabinoidy nie są rozpuszczalne w wodzie, więc zabieg ten nie „osłabia” w żaden sposób otrzymanej na końcu nalewki, natomiast użycie ciepłej wody pozwala wypłukać z suszu większość nieprzyjemnych substancji, które znacząco pogarszają smak.
Nalewka
Wróćmy do kapsułek. Po kilkunastu minutach pod przykryciem (w przeciwnym razie alkohol zacznie się ulatniać) lekko żółtawy już alkohol został oddzielony i połączony z odciśniętym, wypłukanym suszem ABV. Tutaj warto zdementować krążące po internetach opinie, że dla osiągnięcia „pełni mocy” potrzebna jest długotrwała maceracja marihuany w alkoholu. Nic bardziej mylnego. Stosując wysoko stężony alkohol, wystarczy dosłownie kilkadziesiąt sekund, by zawarte w konopiach kannabinoidy przedostały się do płynu. Dłuższe trzymanie ich razem skutkuje tylko pogorszeniem smaku.

Po około 1-2 minutach intensywnego mieszania całość została odcedzona na zaparzaczu do herbaty (alternatywnie można wykorzystać do tego jednorazowy filtr do kawy), przelana do szklanej butelki, odpowiednio oznaczona i przekazana do laboratorium. Otrzymano łącznie 85 gramów (tj. ~100 ml) nalewki z marihuany po waporyzacji. Stężenie alkoholu, w wyniku delikatnego rozcieńczenia resztkami wody pozostałymi w wypłukanym suszu, spadło do około 80-85%.
Wyniki
Przygotowana w ten sposób nalewka została przebadana na chromatografie. Analiza wykazała zawartość THC na poziomie 0,50%, czyli 5 mg/ml. Doustne stosowanie kannabinoidów różni się nieco w swojej specyfice od zażycia wziewnego, niemniej w dużym uproszczeniu można przyjąć, że odpowiednikiem waporyzacji 0,2 grama takiego suszu jest ~2 ml tak przygotowanej nalewki. Ponowne wykorzystanie suszu po waporyzacji pozwala więc z 50 porcji z opakowania zrobić 100. 🙂
Opakowanie 10 gramowe z apteki to koszt rzędu 600 zł. Sporo – dlatego tym bardziej nielogicznym jest wyrzucanie materiału po waporyzacji, z którego jak widać uzyskać można drugie tyle drogocennego lekarstwa!

*
NIE RÓB TEGO W DOMU
„A gdy wywar jest gotowy,
To po rozum pójść do głowy,
Nie próbować, wylać, nie pić,
Tylko słońcem się pokrzepić”
~Akademia Pana Kleksa
Powyższy materiał ma wyłącznie charakter naukowo-badawczy i służy popularyzacji wiedzy o konopiach i ich przetwórstwie. Nie namawiam ani nie zachęcam do powtarzania opisanej procedury we własnym zakresie.
Autor: Maciej Kowalski